Wiesław Adam Berger

Wiesław Adam Berger (1926-1988)

Urodził się w 1926 roku w Ostrawie-Przywozie, dzieciństwo spędził w Błędowicach (obecnie część miasta Hawierzowa). W okresie II wojny światowej został wywieziony do Niemiec na roboty przymusowe. Później został żołnierzem wojsk alianckich. Po zakończeniu wojny ukończył polskie liceum im. Norwida we francuskim Villard-de-Lans. Od 1948 roku zatrudniony jako elektryk w Narodowym Teatrze Morawsko-Śląskim w Ostrawie. Jako pisarz zadebiutował już w gimnazjum we Francji. Jego wiersze i opowiadania, tematycznie powiązane z okolicą rzeki Łucyny, gdzie autor spędził większość dzieciństwa, wydawane były głównie w Polsce; w Czechach zbiór opowiadań “Most nad Łucyną” ukazał się dopiero w 1987 roku. Berger uważany jest za pierwszego zaolziańskiego prozaika łamiącego bariery prowincjonalizmu. Krytycznie odnosi się do prób uszczelniania cieszyńskiego środowiska literackiego i uodparniania go na wszelkie artystyczne innowacje. Jest orędownikiem tolerancji i współpracy pomiędzy narodami, ostro potępia jakiekolwiek próby podsycania wzajemnej nieufności i niechęci. Taka postawa przysporzyła mu mnóstwo opinii krytycznych w prasie polskiej, zarówno na Zaolziu, jak i w samej Polsce. Zmarł w 1988 roku.

 

Dzieła

Zbiory opowiadań i nowel:
Świerszcze w głowie“ (1979)
Zmysły“ (1981)
Idę. Concorde“ (1984)
Most nad Łucyną“ (1987)

 

Fragmenty

MOJEJ ŻONIE CZESZCE

i jakoś tak po prostu
księżyc wyskoczył zza jesiennego lasu
księżyc
karabin Gałczyńskiego topole
Broniewski przeszedł przez łąkę
kwiatów Tuwima
ojczyzna moja otwarta na oścież
idą drogi w gotyckich alejach koron


i jest zaczarowany dorożkarz w zaczarowanym autobusie
i jesteś TY
zapatrzona w krajobraz mojej POLSKI …

PIERŚCIONEK

W życiu zdarzają się promienie słońca. Do autobusu wsiada uśmiechnięty ośmioletni chłopak. Obok mnie moja dziewczyna. Pokazuje mi oczami pierścionek na palcu chłopca. Oczko zazwyczaj po kilku dniach wypada, zaś pierścionek leży zapomniany. Przypomina nam to dzieciństwo: gorące lato, piasek nad rzeką, bose stopy i słoneczny obraz van Gogha nad biurkiem ojca. Chłopiec patrzy na nas, uśmiecha się oczami – wie, że wiemy; potem uśmiecha się całą twarzą… Patrzy na pierścionek, na nas – tylko dzieci tak potrafią. Uśmiechamy się do niego, do siebie. Patrzy na moją dziewczynę jak znawca. Patrzy na nią tak, jak na pierścionek i znowu się uśmiecha. Jestem mu wdzięczny… To dobra dziewczyna. Dzieci to wyczuwają… Chciałoby się go wziąć za rękę i iść z nim w świat. Autobus się zatrzymuje. Chłopiec przepycha się przez gęstwę ludzi. Taka mała igiełka uśmiechu w lesie niezadowolonych pasażerów. – Przepraszam. Proszę się usunąć. Halo! Panie? Czy pan nie słyszy? Przecież muszę wysiąść. Bardzo szeroki pan mruczy pod nosem o pędrakach jeżdżących autobusami – zamiast chodzić piechotą. Widocznie nikt nie rozumie tego, że mama czeka na niego z obiadem. Wreszcie się udało, puszka sardynek otwarta – chłopiec wyskakuje z pojazdu. Autobus rzężąc motorem powolutku nabiera szybkości, zaś dzieciak macha do nas rękami na pożegnanie, uśmiechnięty rozsłonecznionymi oczami na szarej przestrzeni dnia. . .

(W. Sikora, Pisarze Zaolzia, Czeski Cieszyn 1992)

 

Wiesław Adam Berger, Most nad Łucyną
Interpretacja Bogdan Kokotek

 

 

< Sylwetki   Karol Berger >